Weteran
Nesdorim rozejrzał się po okolicy, rozwierając oczy, próbował jak najszybciej dopatrzyć się w mgle możliwych przeciwników. Jego umysł wręcz przepełniony był żądzą krwi i tylko rozum sprawiał, że stał w miejscu i wypatrywał ofiarę zamiast w berserkerskim szale pognać przed siebie. Jednak nagle jego instynkty wojownika na moment wymknęły się z pod kontroli sprawiając, że wrzasnął.
- NO DALEJ, CHODŹCIE TU TCHÓRZE! - jego zastraszający głos powędrował wgłąb pustkowia, będąc słyszalnym wyraźnie jeszcze kilkadziesiąt metrów dalej.
On sam trzymał swój miecz dwuręczny na ramieniu, trzymając go mocno w pogotowiu gotowy do potężnego zamachu, wzmocnionym dużą ilością adrenaliny wpompowaną do jego krwiobiegu.
Ostatnio edytowany przez Gracjando (2017-01-05 04:23:55)
Offline
Administrator
- Jest z nimi człowiek.
Wischard wpatrywał się w mgłę, przygotowując strzałę do rzutu. Przewlókł rzemyk przez otwór w rogu i umieścił osadę w pasującym wycięciu. Palcem przytrzymał strzałę leżącą na płaskiej stronie rogu, wyciągając ramię za głowę.
Spoiler:
Maffinka: Pobił Connora masztem i uciekł
Spoiler:
Derp: - Zbroja. Topory. Za... *Tu zaczął liczyć na palcach.* - Jeden i trzy i dwa i dwa i trzy... Dwa! *Z dumą pokazał trzy palce.*
Maff: *Uśmiechnęła się z satysfakcją wyczuwając łatwy interes* - ... Wiesz... Widzę, że już i tak masz tu niezły obrót i wszyscy są zainteresowani towarem jaki tu sprzedajesz. Tylko wielu z nich nie ma jakiegoś powodu, bodźca żeby zdecydować się na zakup. I teraz wkraczam tu ja. *Uśmiechnęła się tryumfalnie* Jestem człowiekiem od marketingu, reklamy itp. I mogę podnieść wydajność twojej działalności niemalże dwukrotnie! Oczywiście w zamian za drobną opłatą ale zaledwie symboliczną.
Derp: - ... *Można by zauważyć smużkę dymu wylatującą z jego ucha.* - Kupujesz coś.
Maff: - ... >_> ... ... No dooobraaa... Kupiłabym ... Ale wiesz, za wysoka cena. I w ogóle widziałam gdzieś podobne... *Kręci głową patrząc na asortyment orka* No i to było modne w poprzednim sezonie wszystko.
Derp: *Wyjął zakrwawiony mieszek z tobołów i wepchnął jej go w rękę.* - Kupujesz coś.
Offline
Weteran
Mgła jakby z każdą chwilą wydawała się gęstsza i gęstsza, aż mieli problem zobaczyć drugą stronę swojej formacji, jedynie zarysy. Słyszeli jednak bardzo dobrze- upiorne wycie wilków, przewijane jakby echem, trochę warkotem. Nienaturalnym. Przesuwało się z lewej na prawą, przesuwało...
Aż nagle nie pojawił się kolejny aktor- przynajmniej na to wskazywał głos. Niby ludzki, ale bardzo gardłowy, jakby połączyć śpiewaka operowego z włączonym silnikiem. Coś wydarło się jakby na wilki, słychać było mocne uderzenie połączone ze skomleniem. W mgle coś jakby zaświtało, jakby odleciało nieco bliżej podróżników. I znieruchomiało.
Zapach był paskudny, jakby gnijące mięso przewiązane czymś bardzo ostrym, duszącym. I nie był to słodki zapach.
Usłyszeli kroki, ciężkie, dudniące. Jakby w ich stronę. Ujadanie wilków nasiliło się i zaczęło roznosić na szerszy teren, na północny wschód od nich.
Offline
Królowa psychopatów
Chłopak drżał ze strachu i coraz mocniej ściskał broń w ręku. Czekał na rozwój sytuacji albo rozkaz od rycerza.
Spoiler:
Gdy czasem ci się nudzi
Powkurzaj kilku ludzi
Poćwiartuj na kawałeczki
Jak dziecko zabaweczki
A gdy już krwią nabrudzisz
Nie będzie ci się nudzić
Posprzątać musisz burdel
Nakryli cię...
O kurde....
Spoiler:
"[...]Miecz w brzuchu to kłopotliwa rzecz - nie boli tak na prawdę, w każdym razie nie bardzo, ale jest lodowaty jak cholera; promieniujące z niego zimno zalewa całe ciało i odbiera siłę nogom, zupełnie jak wtedy, kiedy mózg ci zamarza od gryzienia kostki lodu, tylko że czujesz to wszędzie. No i czujesz, jak ostrze prześlizguje się w tobie, tnąc wnętrzności. Szczerze mówiąc, cała ta sytuacja jest do bani, skoro już chcecie znać moje zdanie.[...] "
Offline
Weteran
Edgar próbował rozeznać się w sytuacji ale w obecnej mgle niezbyt to było możliwe. Dochodzący ich odór był paskudny i "rycerz" zatęsknił za swoim niemal całkiem szczelnym hełmem. To coś przed nimi, pachnące gorzej niż niejeden żebrak w jego kiedyś pięknym mieście jednak może w jakiś sposób walczyło z wilkami czy innym diabelskim pomiotem przed nimi. Albo może ten smród sprawi że nie będą chciały podejść. Tak więc obrócił się do pozostałych i znacznie ciszej niż wcześniej zwrócił się do nich:
- Dobra, powoli idziemy przed siebie. Miejcie oczy oraz uszy dookoła głowy i nie róbcie nic głupiego. Nesdorim, teraz lepiej nic nie krzycz. Ian, trzymaj się za mną.
I ruszył jako pierwszy przed siebie, z podniesioną tarczą, starając się nie zwracać na to jak mocno zdawało się mu walić serce, trochę mniej hałasując zbroją niż zwykle.
Offline
Weteran
Wszystko, jak makiem zasiał, ucichło.
Ujadanie wilków przerwało, odbiegły, oddaliło się.
Natomiast bohaterowie zauważają, że podchodzą chyba do jakiegoś drzewa...
Połamanego, dużego drzewa...
Offline
Królowa psychopatów
Ian trzymał się tuż za rycerzem i rozglądał się dookoła uważnie wypatrując ewentualnego niebezpieczeństwa.
Spoiler:
Gdy czasem ci się nudzi
Powkurzaj kilku ludzi
Poćwiartuj na kawałeczki
Jak dziecko zabaweczki
A gdy już krwią nabrudzisz
Nie będzie ci się nudzić
Posprzątać musisz burdel
Nakryli cię...
O kurde....
Spoiler:
"[...]Miecz w brzuchu to kłopotliwa rzecz - nie boli tak na prawdę, w każdym razie nie bardzo, ale jest lodowaty jak cholera; promieniujące z niego zimno zalewa całe ciało i odbiera siłę nogom, zupełnie jak wtedy, kiedy mózg ci zamarza od gryzienia kostki lodu, tylko że czujesz to wszędzie. No i czujesz, jak ostrze prześlizguje się w tobie, tnąc wnętrzności. Szczerze mówiąc, cała ta sytuacja jest do bani, skoro już chcecie znać moje zdanie.[...] "
Offline
Weteran
Zbliżył się powoli do drzewa na odległość paru metrów, uważnie się mu przyglądając, starając się dostrzec parę szczegółów. Na przykład co złamało to drzewo, jakie to drzewo oraz czy to właśnie ono jest źródłem odoru.
Offline
Weteran
W międzyczasie Nesdorim ochłonął w pewnym stopniu, będąc cały czas zapalonym do walki, ale tym razem trochę mniej narwanym. Wszechobecna mgła sprawiała, że jego umysł ogarniał lekki strach, a więc i on uważniej się rozglądał, by zaraz nie stracić głowy, bądź innej znaczącej części ciała w wypadku nagłego ataku. Po chwili okazało się, że dotarli do drzewa. Mężczyzna spojrzał na nie i rozejrzał się po raz setny po okolicy. Momentalnie zabrał głos:
- To... co teraz robimy? Czekamy przy tym drzewie na te psy? - rzucił o psach, według niego było to najsensowniejsze wytłumaczenie tych całych warkotów i wycia.
Offline
Weteran
Grupa usłyszała warkot, który wydawał się brzmieć zewsząd. Wkrótce cienie wilków powróciły, złowrogo krążąc wokół grupy. Ale ten wark... był jakiś inny... z innego źródła...
Nie mniej, jeden z wilków wydawał się większy. Zapewne alfa. Krążył najbliżej podróżników, kusząc wręcz, aby go zaatakowano... co wcale nie wydawało się dobrym pomysłem przez kompanię przynajmniej trzech mniejszych członków watahy.
Offline
Królowa psychopatów
Chłopak chwycił miecz oburącz by ręce mniej mu się trzęsły ze stresu.
- Ta mgła jest dziwna, nie mamy niczego co mogłoby ją rozwiać? Żadnego światła ani ognia? - głos miał drżący ze strachu. Nagle jego miecz rozbłysnął jasnym białym światłem ukazując drużynie wilki i rozjaśniając nieco sytuację.
Spoiler:
Gdy czasem ci się nudzi
Powkurzaj kilku ludzi
Poćwiartuj na kawałeczki
Jak dziecko zabaweczki
A gdy już krwią nabrudzisz
Nie będzie ci się nudzić
Posprzątać musisz burdel
Nakryli cię...
O kurde....
Spoiler:
"[...]Miecz w brzuchu to kłopotliwa rzecz - nie boli tak na prawdę, w każdym razie nie bardzo, ale jest lodowaty jak cholera; promieniujące z niego zimno zalewa całe ciało i odbiera siłę nogom, zupełnie jak wtedy, kiedy mózg ci zamarza od gryzienia kostki lodu, tylko że czujesz to wszędzie. No i czujesz, jak ostrze prześlizguje się w tobie, tnąc wnętrzności. Szczerze mówiąc, cała ta sytuacja jest do bani, skoro już chcecie znać moje zdanie.[...] "
Offline
Weteran
W chwili rozbłysku "drzewo" za jakie mieli to coś, poruszyło się, całe powarkując w ten dziwny, charakterystyczny sposób co przedtem...
Był niezwykle zdeformowany, jego prawa ręka była ze dwa razy dłuższa i większa od lewej, głowa jakby obdarta ze skóry a oczy bardzo szeroko otwarte, wręcz wybałuszone. Nogi, choć malutkie i jakby z dodatkowymi stawami, uniosły ciało mutanta do pionu. Miał spokojnie trzy metry wzrostu.
Jego gardłowy ryk, choć skutecznie odgonił wilki, spiorunował także podróżników, natomiast sam mutant opadł całym swoim ciężarem na Nesdorima, przyszpilając go do ziemi.
Zaczął go drapać mniejszą, lewą ręką, po klatce piersiowej, krzycząc zachrypłym, jakby krztuszącym się głosem: "DLACZEGO?! DLACZEEEGOOO?!" i z uporem maniaka próbował rozdrapać mu klatkę piersiową...
Choć jego szyja nie wydawała się specjalnie dobrze chroniona w tej pozycji...
Offline
Weteran
Edgar zaklął dość głośno pod nosem, po czym ruszył w stronę mutanta - nie był to sprint, ponieważ Edgar bał się iż łomot zbroi skupi uwagę pokraki i straci swoją okazję ale z pewnością były strażnik miejski nie zwlekał z odsieczą kompanowi w potrzebie. W chwili gdy tylko dobiegł do mutanta wykonał zamach buławą w kark stwora wykorzystując impet całego ciała, z nadzieją iż zakończy żywot pokraki zanim ona zakończy żywot Nesdorima.
Ostatnio edytowany przez Fillpl (2017-01-07 23:17:28)
Offline
Weteran
Wieloletnia służba jako żołnierz i strażnik opłaciły się. Nie trzeba mu było wiele, tylko jednej bestii nadstawiającej karku. Cios buławą wykonany był perfekcyjnie i uderzył, naskakując, prosto w kark bestii, co wywołało kakofonię trzasków i dziwnego rzężenia ze strony potwora, który jakby upadł na kolana i przycisnął Nesdorima ciężarem całego swojego cielska.
Jednak kiedy wszystko zdawało się okej, bestia uniosła się i... zwymiotowała. (16) Korpus i twarz Nesdorima pokryły resztki jakiejś padliny, którą pożerał mutant, a także skażona krew wynikająca z porządnie pogruchotanego karku. Następnie, jakby doznał paraliżu, z odchyloną do tyłu twarzą, potwór upadł po raz drugi- na dobre, zakrywając barbarzyńcę niemal całkowicie, choć na pewno był on żywy i w miarę sprawny, korpus miał jedynie trochę zniszczony przez może 8 śladów głębszych podrapań.
Offline
Weteran
- Zostań strażnikiem mówili... będzie fajnie mówili...
Mamrocząc pod nosem, Edgar najpierw upewnił się że bestia faktycznie nie żyje. Następnie, starając się samemu nie porzygać spróbował odgarnąć zwłoki mutanta z Nesdorima, co nie było zbyt proste, zważywszy na rozmiary potwora.
Offline