Opowiadania RP

Opowiadania Roleplay - fantastyczne światy, fantastyczne postaci.


#1 2013-08-19 13:55:15

 Derp

Administrator

Call me!
Zarejestrowany: 2013-01-03
Posty: 1113

[✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Jarvic przeciągnął się z trzaskiem na worku, który był jedyną rzeczą zdatną do siedzenia na całym stanowisku. Najpierw wyganiają go z ciepłej posadki przy jednej z bram, odsyłają do pilnowania cholernego cmentarza, i jeszcze nie stać ich nawet na krzesła. Z wysiłkiem podniósł się by poprawić piasek w worku po raz... Dawno zgubił już rachubę. Dahniel podniósł głowę znad butelki i wyrżnął w belkę, na której wisiały ich lampy wycelowane w wyjście z tunelu. Po raz kolejny tego dnia. Lampy już przestały się kołysać, a Jarvic nadal nie wymyślił złośliwego komentarza. Skończyły mu się dwa tygodnie temu.
Cóż, jemu tu nie groziło. W końcu był z Kopaczy, jak ich pogardliwie nazywano. Pogardliwie dopóki nie okazało się że ich miasto jest być może ostatnią ostoją ludzkości. Kopacze od stuleci żyli w tych górach, ich przodkowie wywodzili się z górników których zawał niegdyś odciął od świata. Ale oni przeżyli nie zważając na trudy. Tak jak robią to teraz.

Był niski, ale nie zgarbiony, baryłkowaty i na krótkich nogach. Gdyby siadł w kącie, można by go minąć uznając za kamień - wszyscy mieli szarą lub białawą skórę, podobnie jak włosy. Rodzili się siwi. Po co pigment, jeśli widzisz słońce może trzy razy w życiu? Pierwszy raz kiedy wyszedł by na powierzchnię w ciągu dnia byłby też ostatnim. Oczy Kopaczy niemal nie miały już tęczówek. Tam, gdzie zwykły człowiek nie widział ręki dalej niż do łokcia, oni podziwiali ciekawą budowę skał w ścianie. Pół tunelu dalej.
Naprzeciw Dahniel prawie złożył się wpół, by znowu nie uderzyć w belkę. Musiał wybierać między opalaniem sobie włosów wisząc twarzą nad ogniskiem a kolejnym guzem. Migotliwe światło dogorywającego płomienia pogłębiało jego cienie pod oczami, które nie znikały od paru miesięcy, i wyostrzały jego podłużne, ćwierćelfie rysy. Śmieszne istoty te człowieki, marnują tyle dobrych składników na okazywanie zmęczenia kolorem... A potem jeszcze patrzą na ich bladość zaskoczeni, biorąc zwykłą oszczędność za oznakę choroby.
Już miał rzucić komentarzem na temat jego podobieństwa do drapieżnego ptaka w tej chwili, ale umęczone spojrzenie błękitnych oczu Dahniela go powstrzymało.

No oczywiście, jeszcze musieli przydzielić mu do pomocy wiecznie zdołowanego mieszańca. W sumie jego dół nie był niczym dziwnym, biorąc pod uwagę że żaden elf nie dotarł tu ani przed Bitwą, ani gdy było już bezpiecznie, gdy magia przestała spopielać wszystko co wyszło z bezpiecznych tuneli i gdy deszcz nie powodował setek zazwyczaj śmiertelnych efektów, od poparzeń kwasem do wyładowań... Być może w nim ostatnim płynęła elfia krew. Cholera, następna "ostatnia na świecie" rzecz do zapamiętania. Ciężko było pogodzić się z myślą, że nic poza ich podziemnym miastem nie przetrwało.
W sumie towarzystwo Dahniela nie było takie złe. Świat się walił, owszem, ale mogło być gorzej. Mogli przydzielić mu jednego z tych zapłakanych, zasmarkanych rwących włosy histeryków. Dahniel przynajmniej zaciskał zęby i po prostu żył. Nie trzymał się panicznie nadziei na to, że kiedyś wyjdą z tuneli, jak inni. Po prostu zamierzał żyć dopóki coś go nie zabije. Uważał że dopóki na coś się tu przydaje, nie ma sensu kończyć życia, które jeśli nie jemu, przyda się chociaż miastu.
I ta deklaracja zapoczątkowała między nimi przyjaźń. Myśleli podobnie. Co z tego, że krowom wyrastają - w najlepszym przypadku - dodatkowe głowy, nasze rośliny próbują zarówno zabić rolników, jak i wyrywają się z garnka, a większość ujęć wody zmieniła się w kwas. Może walić się wszystko dookoła nas - my dwaj to przetrwamy tak długo jak będzie coś do roboty.
Jarvick trzasnął kuflem o stolik, który sklecili sobie z desek porozrzucanych przy posterunku. Choliba, znowu robię się sentymentalny. Za tą myślą poszła akcja zduszenia wszelkich przemyśleń filozoficznych w zarodku, mianowicie zapijając je następną beczką taniego piwa. Przynajmniej alkohol im zapewnili za darmo. "Ku pokrzepieniu ducha". Ale krzesła ku pokrzepieniu tyłka dać nie mogli, zaraza by ich. Dahniel podniósł wzrok z tym samym obojętnym wyrazem twarzy co zwykle.
- Co my tu siedzimy, jak dwa myśliciele jakieś, jak strażnikami jesteśmy i strażnikować będziemy! Bracie strażniku, obowiązek wzywa!
Równie donośnie trzasnął przed Dahnielem drugim kuflem. Ten bez przekonania uniósł go i zaczął sączyć trunek.
- Bracie strażniku, to musi być jakaś pomyłka ze strony dowództwa. Wróg jest za silny na nas dwóch, a walka męcząca. Bez posiłków tych rozkazów nie wykonamy.
- Hę?
- Mówię, że te piwo smakuje jak szczyny i jest zdecydowanie za mocne jak na ludzki łeb.
- Piwo - wróg, powiadasz? A wiesz co trzeba robić z wrogiem?
- Proszę, tylko znowu nie twoje wygórowane poczucie humoru...
- LAĆ GO W RYJ!
No i przeszedł od słów do czynów. Opróżnianie beczułki na jednym oddechu przerwał mu szmer z wylotu tunelu. Dahniel nigdy nie widział jak ktoś w tak rekordowym czasie przełyka pół wiadra na raz, odstawia delikatnie beczułkę uważając by nie wylać ani kropli, wyciąga kuszę, szykuje ją do strzału i chowa się za osłoną. Wszystko na raz. Podczas gdy on tylko pogładził swoją kuszę, nie kładąc na niej ręki.
- Daj spokój, Jarvic, popadasz w jakąś paranoję. Tam nic nie ma.
Nocne niebo na zewnątrz wyglądało dokładnie tak samo jak przed minutą. I przed godziną. I przed trzema.
- Mówiłem już, te przeklęty szmery powtarzają się w równych odstępach. Tym razem coś tam jest. Nie pamiętasz co było jak trzy posterunki dalej ignorowali stukanie na zboczu, aż ta... rzecz...
- Nie musisz mi przypominać. Już nawet nie mam czym wymiotować.
- Rób co chcesz, ale ja nie planuję zostać żywym rojem.
Po chwili leżenia plackiem z kuszą wycelowaną w otwór, Jarvic musiał przyznać że cokolwiek planowało im długą i powolną śmierć, chyba nie planowało nadejść w najbliższym czasie. I wyłapał uśmieszek Dahniela, zdając sobie sprawę jak przy swojej budowie i gwałtowności ruchu, którym się tu znalazł, musi komicznie wyglądać. Otrzepał się i pomrukując usiadł na miejscu.
- Póki co chyba ucierpiała tylko twoja duma osobista. Głowę nadal masz na miejscu.
- Przemyśl czy warto mnie wkurzać póki jeszcze masz swoją.
- Skąd w ogóle masz taką kuszę? - *ostrożna zmiana tematu* - nigdy nie widziałem nikogo poza Łowcami, kogo było by stać na takie cacko.
Faktycznie, kusza prezentowała sobą szczyt technologii w dziedzinie najskuteczniejszego zadawania bólu bliźnim. Kusza była wielka i ciężka, z wieloma ramionami między którymi przepuszczony był sznur na bloczkach. Od góry wetknięta była skrzynka z bełtami, z tyłu korba do naciągania sznura, a po bokach różne dźwigienki. Jarvic trzymał swoją zabawkę z czułością matki trzymającej małe dziecko.
- A no właśnie, dostałem ją w prezencie od jednego. Chociaż w sumie bardziej w uczciwej wymianie. Życzliwie zaoferowałem mu pół kołczana bełtów, on ciągle nie chciał oddać. Dołożyłem jeszcze swój brzeszczot, ale nie miał wolnych rąk, to mu wetknąłem między żebra. Tak co do wolnych rąk, to jeszcze nigdy nie widziałem żeby ktoś z takim trudem rozstawał się z przedmiotem wymiany. Normalnie musiałem mu pomóc palce odginać. Nawet jak uzgodniliśmy cenę, prawie musiałem tą kuszę wyrywać. I w ogóle sztywny jakiś taki był...
Jedyną odpowiedzią było wymowne stęknięcie Dahniela, którego próby mówienia żartów Jarvica chyba ubodły do samej duszy.
- Mogłeś po prostu powiedzieć że zdzieliłeś go mieczem i zabrałeś co miał...
- Tak, ale wtedy mógłbyś nie pojąć-
Szmer się powtórzył. Znacznie głośniejszy i bliższy. Tym razem obaj skoczyli za barykadę z worków piasku i porąbanych stołów.
- Wiesz, ostatnio słyszałem od kapłana że jeśli czyjaś dusza jest wyjątkowo silna czy udręczona, może wrócić... - po raz pierwszy w życiu, Jarvicowi drżał głos.
- I co z tego? Nie robi mi różnicy czy zabije mnie trup, czy taki potwór jak tych obok. W gruncie rzeczy trup zrobi to szybciej.
- Nie o to chodzi! Nasz posterunek jest nad dołem cmentarnym magów. Więcej ludzi tam ma szansę wrócić niż nie...
- I? No dobra, a więc trzy trupy zamiast jednego. Przynajmniej jeszcze szybsza śmierć.
- Jest szansa, że oni nadal myślą.
- ...
Pięknie. Dahniela swędziało już wszystko od bycia tak blisko powierzchni. W sumie i tak miał szczęście, taka ilość dzikiej magii zazwyczaj wypalała każdemu wnętrzności gdy tylko podszedł do otworu. A teraz doszło swędzenie którego nie dało się tak łatwo zignorować... Poczucie, że to nie jest kolejna bestia którą zatłuką i zapomną.
Kształt który ukazał się w wylocie rozwiał wszelkie wątpliwości. Widzieli tylko sylwetkę na tle gwiazd, ale to nie mógł być człowiek. Nie z takimi proporcjami. Zdawało się że cały ciężar ciała ma po nieforemnej, guzowatej prawej stronie torsu. Szedł na ugiętych nogach, podpierając się czymś długim.
Swędzenie przerodziło się w palące poczucie błędu, kiedy dotarł do nich fakt co to znaczy. Zwykły trup nie pomyślał by o podpieraniu się.
Ale tak czy inaczej wyglądał na okropnie zdeformowanego potwora.
Posypały się bełty z automatycznej kuszy Jarvica, potężny, pojedynczy bełt przypominający małą włócznię wystrzelony przez Dahniela. Wszystkie trafiły dokładnie w środek klatki piersiowej z siłą szarżującego konia. Usłyszeli ohydny trzask. Stwór zatoczył się, ale nie upadł, przyklęknął podpierając się czymś co wyglądało na kostur.
Jak można zabić coś co już nie żyje?
Jarvic skoczył do balisty, którą mieli tu zamontowaną na wszelki wypadek. Wycelował ostrożnie i zwolnił blokadę. Niepotrzebnie, bełt śmignął nad głową maszkary, która akurat ten moment uznała za dobry do zauważenia że nie żyje.
Roztrzęsionymi dłońmi nakierowali lampy - sprytnie zrobione ze świecy i metalowego półkola, skupiającego światło - na podrygujący kształt.
To był człowiek. W wielu miejscach brakowało mu skóry, widać było początki rozkładu - ale człowiek. Patrzył na nich błagalnie.
A jego tors był w zupełnie normalnym kształcie. To, co wzięli za ogromną narośl, było fałdami fioletowej szat bladego chłopca, którego niósł przerzuconego przez ramię.
Zbyt przerażeni tym co właśnie zaszło... co właśnie zrobili, by myśleć o bezpieczeństwie, przeskoczyli nad barykadą i podeszli do tej dwójki.
Mężczyzna odepchnął od siebie kostur na znak pokojowych zamiarów. Miał na sobie maskujący płaszcz, który mimo plam krwi nawet teraz upodabniał go do dna tunelu. Nie byli w stanie rozróżnić, czy płaszcz ten należał do którejś ze specjalnych jednostek działających przed wojną - był cały podarty przez burzę bełtów, które wszystkie co do jednego przeszły na wylot.
Kimkolwiek był, raczej Bitwa go nie zaskoczyła. Włosy miał obcięte byle jak. Twarz pokrywała mu parotygodniowa szczecina. Nie mówiąc już o wielu ranach. Nie, ten mężczyzna aktywnie walczył.
A teraz wykonywał ostatnie zadanie. Tak ważne że wrócił zza grobu by je wykonać. Które uniemożliwiło mu rozstrzelanie w miejscu, w którym spodziewał się pomocy.
Charczał przez krew zalewającą płuca "weźcie chłopca", ale jego głos przeszedł w niezrozumiały szept.
Dahniel nachylił się by lepiej słyszeć.
- Powiedzcie... mistrzowi...
Dłoń wystrzeliła jak żmija. Podciągnął się wyżej trzymając Dahniela. Ten mógł tylko trząść się w tym żelaznym uścisku. Jarvic, stara wyga Jarvic, był zbyt zaskoczony by ruszyć mu z pomocą.

- Tam nic... nie ma. Widziałem...
Z tymi słowami, świdrując spojrzeniem ich obu aż do ostatniego oddechu, opadł na ziemię. Bełty wbiły się jeszcze głębiej. Teraz był definitywnie martwy.
Dźwięk alarmu przetoczył się przez tunel jak grzmot. Jarvic nawalał w metalowe urządzenie z całych sił.
Kilka minut, roztrzęsieni, krążyli bez celu. Czekali na przybycie posiłków.
Dopiero teraz, kierowani impulsem podeszli bliżej do chłopca. Oddychał płytko, niezauważalnie, ale żył.
Dahniel ułożył go na workach przy ognisku, podczas gdy Jarvic targał ożywieńca na krawędź tunelu. Im bliżej go był, tym bardziej nieznośne stawało się mrowienie, nasilające się do bólu z każdym podmuchem wiatru z zewnątrz.
Stanęli na krawędzi, jeszcze raz patrząc na smutny widok. Na niebie, jak zwykle, nie było ani jednej chmury. Nie miało co zamieniać się w chmury po tym co zrobili magowie. Księżyc, przesłonięty dziesiątkami zorz, miał zielonkawy odcień. Aestherius jedyny mógł wiedzieć, co Bitwa zrobiła z powietrzem...
Daleko, prawie po horyzont, ciągnęła się olbrzymia, okrągła dziura w ziemi, tak głęboka, że jej dno nie było widoczne nawet w najjaśniejsze dni. Krawędź dziury przechodziła przez górę - i przez dół cmentarny, do którego magowie i łowcy przed bitwą zrzucali ciała swoich "żywicieli". Tego dołu nikt nie zdążył zakopać i teraz masa ciał była tuż pod dziurą w zboczu góry.
Droga była pionowa, bez punktów zaczepu. Jarvic przerwał ciszę.
- Był zdeterminowany, szlag by go...
Upiorne wycie przetoczyło się przez noc. Coś właśnie umierało, albo coś jeszcze gorszego wyruszało na łowy. To, co przetrwało wyrwanie się magii na wolność po Bitwie miało małe szanse przeżyć chociaż chwilę dłużej - ziemia była wyschnięta i popękana, a najmniejszego źdźbła trawy nie było widać, jak okiem sięgnąć. Ale zwierzęta nadal żyły. Potworne i powykręcane, ale żyły.
- Pamiętasz przepowiednie końca świata, te o gniewie boków który przebije świat na wskroś, którego płomienie spalą wszelką żyzną ziemię, i o potwornościach, które nastaną po nas?
Kopacz odpowiedział tylko nieartykułowanym chrząknięciem. Za dużo wrażeń na jeden dzień już nie mieli? A temu jeszcze o apokalipsach...
- Obawiam się że wszystkie się myliły w jednej kwestii. Po śmierci świata nie dołączyliśmy do wiecznego wesela w zaświatach.
Jarvicowi drżała broda, gdy wymawiał te słowa. Ciężko było stwierdzić, z gniewu na magów którzy zniszczyli ten piękny świat czy z rozpaczy nad własnym losem... Otarł oczy rękawem. Powiedział tylko grobowym tonem, gdy zza posterunku zaczęły dochodzić nawoływania posiłków.
- Wyprzedziliśmy bogów.



Opis spraw technicznych:
http://www.opowiadaniarp.pun.pl/viewtop … id=121&p=1


Czemu aż dwa opowiadania? To dzieje się w parę miesięcy po wydarzeniu, które doprowadziło do obecnego kształtu świata w "zwykłym" Morthstrakenie. O ile "zwykły" ma co prawda swoją fabułę, ale nie będę jej narzucał aż tak usilnie, ten będzie służył opowiedzeniu historii, a nie swobodnemu hasaniu mordując każdego kto się nawinie.
A poza tym klimat podziemnego miasta odizolowanego od świata, z jego mrocznymi tajemnicami, tunelami prowadzącymi głębiej niż powinny, kastami ocalałych walczącymi o władzę... Kto by tego nie chciał?


BTW: Oba opowiadania łączą się fabularnie z Opowieściami z Auledrimu, których odświeżona wersja powinna pojawić się w najbliższym czasie w "twórczości"


Spoiler:

Maffinka: Pobił Connora masztem i uciekł

Spoiler:

         Derp: - Zbroja. Topory. Za... *Tu zaczął liczyć na palcach.* - Jeden i trzy i dwa i dwa i trzy... Dwa! *Z dumą pokazał trzy palce.*
         Maff: *Uśmiechnęła się z satysfakcją wyczuwając łatwy interes* - ... Wiesz... Widzę, że już i tak masz tu niezły obrót i wszyscy są zainteresowani towarem jaki tu sprzedajesz. Tylko wielu z nich nie ma jakiegoś powodu, bodźca żeby zdecydować się na zakup. I teraz wkraczam tu ja. *Uśmiechnęła się tryumfalnie* Jestem człowiekiem od marketingu, reklamy itp. I mogę podnieść wydajność twojej działalności niemalże dwukrotnie! Oczywiście w zamian za drobną opłatą ale zaledwie symboliczną.
         Derp: - ... *Można by zauważyć smużkę dymu wylatującą z jego ucha.* - Kupujesz coś.
         Maff: - ... >_> ... ... No dooobraaa... Kupiłabym ... Ale wiesz, za wysoka cena. I w ogóle widziałam gdzieś podobne... *Kręci głową patrząc na asortyment orka* No i to było modne w poprzednim sezonie wszystko.
         Derp: *Wyjął zakrwawiony mieszek z tobołów i wepchnął jej go w rękę.* - Kupujesz coś.

Offline

 

#2 2013-08-19 19:02:10

Epicki25

Weteran

Zarejestrowany: 2012-12-26
Posty: 1290

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Streszczając:

Byli sobie w jakiejś jaskini, coś przyszło, zabili to, okazało się, że to ludź, miał dziecko, wzięli je i się nim zaopiekowali. HEPI END!

Ostatnio edytowany przez Epicki25 (2013-08-19 19:02:41)

Offline

 

#3 2013-08-22 08:24:26

Domi7777

Gość

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Dzięki Epicki za streszczenie.

derpie, nie zrobiłeś ankiety, a teraz za pomocą ankiet głosujemy na za i przeciw >_<

 

#4 2013-09-01 21:10:39

Mage of Space

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-08-07
Posty: 51

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Jakaś wersja TL;DR? Moja ignorancja nie pozwalała mi przeczytać trzeciego akapitu, a z pierwszych dwóch do wzmiance o elfach sądziłem, że to jakieś postapokaliptyczne Tengen Toppa Gurren Lagaan. Wszelakoż, od kiedy opisy opowiadań mają własną kartę postaci z historią? ಠ_ಠ

Offline

 

#5 2013-09-01 21:34:32

Epicki25

Weteran

Zarejestrowany: 2012-12-26
Posty: 1290

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Mage of Space napisał:

Jakaś wersja TL;DR? Moja ignorancja nie pozwalała mi przeczytać trzeciego akapitu, a z pierwszych dwóch do wzmiance o elfach sądziłem, że to jakieś postapokaliptyczne Tengen Toppa Gurren Lagaan. Wszelakoż, od kiedy opisy opowiadań mają własną kartę postaci z historią? ಠ_ಠ

Spójrz na mój komentarz powyżej...

Ostatnio edytowany przez Epicki25 (2013-09-01 21:34:48)

Offline

 

#6 2013-09-05 21:12:11

Mage of Space

Użytkownik

Zarejestrowany: 2013-08-07
Posty: 51

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Epicki25 napisał:

Mage of Space napisał:

Jakaś wersja TL;DR? Moja ignorancja nie pozwalała mi przeczytać trzeciego akapitu, a z pierwszych dwóch do wzmiance o elfach sądziłem, że to jakieś postapokaliptyczne Tengen Toppa Gurren Lagaan. Wszelakoż, od kiedy opisy opowiadań mają własną kartę postaci z historią? ಠ_ಠ

Spójrz na mój komentarz powyżej...

W takim razie...
Ocena negatywna z plusem. Za długi opis (który męczy oczy), a także parę klisz fabularnych. Jednakże pomysł jest tylko Praworządnie Zły.

Ostatnio edytowany przez Mage of Space (2013-09-05 21:13:32)

Offline

 

#8 2013-09-06 20:36:45

 Derp

Administrator

Call me!
Zarejestrowany: 2013-01-03
Posty: 1113

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Derp napisał:

Opis spraw technicznych:
http://www.opowiadaniarp.pun.pl/viewtop … id=121&p=1


Czemu aż dwa opowiadania? To dzieje się w parę miesięcy po wydarzeniu, które doprowadziło do obecnego kształtu świata w "zwykłym" Morthstrakenie. O ile "zwykły" ma co prawda swoją fabułę, ale nie będę jej narzucał aż tak usilnie, ten będzie służył opowiedzeniu historii, a nie swobodnemu hasaniu mordując każdego kto się nawinie.
A poza tym klimat podziemnego miasta odizolowanego od świata, z jego mrocznymi tajemnicami, tunelami prowadzącymi głębiej niż powinny, kastami ocalałych walczącymi o władzę... Kto by tego nie chciał?


BTW: Oba opowiadania łączą się fabularnie z Opowieściami z Auledrimu, których odświeżona wersja powinna pojawić się w najbliższym czasie w "twórczości"


Spoiler:

Maffinka: Pobił Connora masztem i uciekł

Spoiler:

         Derp: - Zbroja. Topory. Za... *Tu zaczął liczyć na palcach.* - Jeden i trzy i dwa i dwa i trzy... Dwa! *Z dumą pokazał trzy palce.*
         Maff: *Uśmiechnęła się z satysfakcją wyczuwając łatwy interes* - ... Wiesz... Widzę, że już i tak masz tu niezły obrót i wszyscy są zainteresowani towarem jaki tu sprzedajesz. Tylko wielu z nich nie ma jakiegoś powodu, bodźca żeby zdecydować się na zakup. I teraz wkraczam tu ja. *Uśmiechnęła się tryumfalnie* Jestem człowiekiem od marketingu, reklamy itp. I mogę podnieść wydajność twojej działalności niemalże dwukrotnie! Oczywiście w zamian za drobną opłatą ale zaledwie symboliczną.
         Derp: - ... *Można by zauważyć smużkę dymu wylatującą z jego ucha.* - Kupujesz coś.
         Maff: - ... >_> ... ... No dooobraaa... Kupiłabym ... Ale wiesz, za wysoka cena. I w ogóle widziałam gdzieś podobne... *Kręci głową patrząc na asortyment orka* No i to było modne w poprzednim sezonie wszystko.
         Derp: *Wyjął zakrwawiony mieszek z tobołów i wepchnął jej go w rękę.* - Kupujesz coś.

Offline

 

#9 2013-09-07 12:28:49

Admin

Administrator

Skąd: Ashan
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 3664

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

Nie przeczytałem tekstu, ale mniej więcej chyba wiem o co chodzi. Jestem na nie, wybacz. Rozumiem, gdyby Morthstraken miał teraz jakąś rozwiniętą akcję, co by uniemożliwiało wprowadzenie tych wątków... Ale wiesz, tak teraz nie jest, a walka o władzę i podziemne miasta są chyba już w oryginalnym opowiadaniu. Zresztą, nie pamiętam czy opisałeś ile czasu minęło od kataklizmu w Morthstrakenie, więc wprowadzenie tej informacji do tamtego świata nie powinno być problemem.

Offline

 

#10 2013-09-07 16:45:32

 Derp

Administrator

Call me!
Zarejestrowany: 2013-01-03
Posty: 1113

Re: [✕] Morthstraken - Wyprzedziliśmy bogów

No ale ;_;
To jedno to bardziej jak sesja, niż opowiadanie
I będzie się zazębiać z moją książką gdy wreszcie będę z niej zadowolony i ją wypuszczę


Spoiler:

Maffinka: Pobił Connora masztem i uciekł

Spoiler:

         Derp: - Zbroja. Topory. Za... *Tu zaczął liczyć na palcach.* - Jeden i trzy i dwa i dwa i trzy... Dwa! *Z dumą pokazał trzy palce.*
         Maff: *Uśmiechnęła się z satysfakcją wyczuwając łatwy interes* - ... Wiesz... Widzę, że już i tak masz tu niezły obrót i wszyscy są zainteresowani towarem jaki tu sprzedajesz. Tylko wielu z nich nie ma jakiegoś powodu, bodźca żeby zdecydować się na zakup. I teraz wkraczam tu ja. *Uśmiechnęła się tryumfalnie* Jestem człowiekiem od marketingu, reklamy itp. I mogę podnieść wydajność twojej działalności niemalże dwukrotnie! Oczywiście w zamian za drobną opłatą ale zaledwie symboliczną.
         Derp: - ... *Można by zauważyć smużkę dymu wylatującą z jego ucha.* - Kupujesz coś.
         Maff: - ... >_> ... ... No dooobraaa... Kupiłabym ... Ale wiesz, za wysoka cena. I w ogóle widziałam gdzieś podobne... *Kręci głową patrząc na asortyment orka* No i to było modne w poprzednim sezonie wszystko.
         Derp: *Wyjął zakrwawiony mieszek z tobołów i wepchnął jej go w rękę.* - Kupujesz coś.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
ehotelsreviews