Opowiadania RP

Opowiadania Roleplay - fantastyczne światy, fantastyczne postaci.


#1 2017-06-15 17:04:05

Domi7777

Weteran

Zarejestrowany: 2013-11-06
Posty: 10012

Legendarni: Koniec Czasu

Otchłań Chaosu 15-420, abc.45;Nie znam się na datach



Drogi wszechświecie.




Ciężko powiedzieć jak się wszystko zaczęło. Kiedy, w jaki sposób, gdzie, a co najważniejsze: Dlaczego. Jedyne co wiadomo, to że już istniejemy i mało kto pamięta początek wszystkiego, albo co było po nim. Na pewno słyszałeś plotki o wielu światach. Gwiezdne podróże. Bitwy kosmiczne. Przygody w poszukiwaniu morskich skarbów. Krucjaty na Jerozolimę. Nauka w szkole dla czarodziejów.

Wiele światów posiada niezwykłą liczbę podobieństw. Na przykład gdyby spytać jakiegoś bohatera kim jest, co drugi powie Ci że nie do końca pamięta, ale jakiś starszy pan powiedział mu o tym, że jest wybrańcem i musi ratować świat. Inną ciekawostką jest to, jak wielki procent w nieskończonosci uniwersów jest zainfekowana przez ludzi. Rodzą się jednak pytania, jakim cudem istnieje tyle wymiarów. Gdzie one są? Jaki jest ich cel? Czy istnieją naprawdę?

Ale czy ma to znaczenie? Postać zapisana na kartach historii kiedyś naprawdę żyła i piła alkohol ze swoim przyjacielem. Tak samo gdy napiszesz wiersz, podmiot liryczny ożywa w Twojej głowie i niesie za sobą mądrość i przygody. Gdzie jest więc granica między realnym światem, a fikcją?

Nie martw się, ja też nie wiem. Dlatego postanowiłem dziś po prostu ją usunąć. Trochę nudzi mi się, od kiedy wszystko żyje własnym życiem. Także, życzę miłej zabawy. Zobaczmy jak wszystko poradzi sobie beze mnie.



Pozdrawiam.



Autor Wszechrzeczy.





Zasady:

-Przy wprowadzaniu swojej postaci, powinieneś opisać jej podstawowe cechy i podać uniwersum dla Domiego, aby w razie czego był zachowany porządek.
-Zabronione jest posiadanie jakiejkolwiek mocy wpływającej na czasoprzestrzeń. Nie jesteśmy Bogami ani podróżnikami w czasie, tak w skrócie.
-Nie szpanujemy rzecz jasna. Zachowajcie swoje tajne bronie w rozporku czekając na Derpa.
-Opowiadanie posiada przemyślane tło fabularne, jednak jest ono tylko mało istotnym tłem, które można ewentualnie poznać. Wątek główny skupia się na tym, by przetrwać w tym dziwnym wymiarze, gdzie razem ze światami pojawiło się wiele niebezpieczeństw i czarnych charakterów.
-Fabułę tworzą uczestnicy.
-Opowiadanie prowadzimy na luźno, Domi jest ogólnym autorem opowiadania, jednak opowiadanie nie posiada żadnego GameMastera, który może w pełni decydować o losach bohaterów.
-Kiedy prowadzisz wątek fabularny, mający wymusić utorowanie opowiadania na Twój tor, lub wywołanie trwałego impaktu na postaciach graczy w opowiadaniu, musisz najpierw uzyskać zgodę na taki wątek od uczestników, czy chcą brać w nim udział (nie musisz mówić, co ich czeka, jedynie że im bohaterom może się coś stać i podczas wątku występuje ograniczona kontrola postaci).
-Gracze mają prawo reagować i traktować NPC według własnego uznania, ze względu na wspólnie pisaną historię opowiadania (Np. możesz uznać, że jakiegoś NPC należy zabić, bo popełnił przestępstwo patrz ->Barman)



Jak działa świat:
-Jest to jeden wielki super-świat, połączenie wszystkich istniejących uniwersów z różnych linii czasu, zmieszane w jedno.
-Takie chaotyczne połączenie powoduje, że powstaje wiele anomalii. Latający wieżowiec, który żyje jest tu możliwy. Tak samo jak odnalezienie statku na środku pustyni. Który pływa.
- Świat nie ma dokładnych zarysów, robienie mapy nie ma większego sensu.
- Oczywiście razem ze światami pojawiły się postacie. Kto będzie większym &%$#, Sauron, czy Adolf? Kto zawojuje świat? Kto usiądzie na żelaznym tronie?
-Skoro świat jest pełen anomalii, mogą one też oddziaływać na wasze postacie. Np. wasza magia może w pewnych miejsach nagle działać na innych zasadach, lub pewne miejsca mogą wywoływać u Was bardzo dziwne zachowania.
-Ze względu na konflikty mocy, pomieszane uniwersa, oraz anomalie, żadna istota (Oprócz twórcy multiversum) nie jest wszechpotężna ani nieśmiertelna.
-Możliwe jest spotkanie tej samej postaci w kilku wersjach, gdyż mogą istnieć bardzo podobne do siebie universa.


START:


Darkar pełen gniewu i potocznie zwanego &%$# wszedł z impetem do pokoju, równie szybko trzaskając drzwiami. Przysiąc można było dźwięk wyłamanego zawiasu, lecz nie było to teraz w głowie jasnowłosego młodzieńca. Ten przeklinając wszystkie znane mu siły wyższe rzucił się na łóżko. Jak przystało na odpowiedzialnego księcia, zaczął użalać się nad sobą, a jego blade policzki ozdobiły słone łzy.
Ciężko powiedzieć dlaczego dokładnie był tak zrozpaczony i wściekły. Sam nie do końca wiedział. Prawdopodobnie życie go przytłoczyło, a porażki na polu miłości wcale mu nie pomagały. Rzucił więc pod nosem parę soczystych przekleństw, zrzucił winę na Bogów, w których zresztą nie wierzył i zasnął tuląc poduszkę.

Obudziły go jednak dziwne trzęsienia ziemi. A przynajmniej początkowo tak myślał. Z mieszanką irytacji, zainteresowania i rozespania podszedł do drzwi i leniwie je otworzył, by ujrzeć co się dzieje. Darkar nie przypominał sobie, żeby po remoncie salon zmienił się w podejrzany, stalowy korytarz. Nie mniej zjawiskowi żołnierze w białych przebraniach przebiegali nim, niosąc podłużne czarne pakunki, wyglądające jak metalowe kawałki drewna.  Słychać było krzyki, serie dziwnych huków, a potem również dźgający w każdą sferę mózgu alarm. Darkar zszokowany zamknął drzwi, odczekał parę sekund i otworzył je ponownie. Jednak nie miał halucynacji, albo były one na zaawansowanym poziomie. Po krótkiej chwili namysłu uznał, że lepiej do tego dziwne tunelu nie wchodzić. Kto wie, czy to nie jakaś pułapka, a Ci żołnierze (bądź ewentualnie cyrkowcy) wcale nie musieli być po jego stronie. Zamknął więc drzwi ponownie i podszedł do okna.

Widok srogo ścisnął jego rzyć. Jego pokój właśnie latał sobie w przestworzach, wyrwany z drewnianego domku i wszczepiony w dziwną latającą machinę. Wiązki magicznej energii wydobywały się z ogromnych latarni zamontowanym na tym podniebnym ustrojstwie, uderzając inne latające machiny. W pewnym momencie usłyszeć można było wybuch, który przestraszył uszy całej załogi, a chwilę potem czuć można było, że owe lewitujące ustrojstwo uznało, że w trybie natychmiastowym powraca na ląd. Darkar mógłby uznać to za dobry znak, gdyby nie fakt bardzo nagłego przybliżania się do skalnego wąwozu. Krótka dedukcja pozwoliła mu zrozumieć, że "Chyba coś &#@% skrzydło dla tego mechanicznego ptaka" a jego życie prawdopodobnie już długo nie potrwa. Dobył więc miecz, otworzył okno i niewiele myśląc skoczył, krzycząc "@&#$ stąd". Dopiero kiedy właśnie wirował w powietrzu uznał, że nie był to dobry pomysł. Nie mógł się jednak długo zastanawiać, ponieważ rozpadająca się machina chwilę później upuściła na jego głowę kawałek metalu, który dezaktywował jego funkcje myślowe.

Darkar ocknął się tonąc w wodzie. Nie przypominał sobie by wśród skał było gdzieś jakieś jezioro, lecz wokół siebie spośród ciemności dostrzegał metalowe fragmenty tej dziwnej abominacji. Darkar prawdopodobnie chciał wypłynąć na powierzchnię, ale siła z jaką uderzył w wodę dalej ciągnęła jego ciało na dno. Czasu wiele też nie miał, ponieważ nikt go nie ostrzegł o nabraniu do płuc powietrza. Po cichu liczył, że te po prostu zmiażdżą się o całkowicie solidny kawałek gruntu. Teraz pozostało mu się jedynie topić, gdyby nie to że odruchowo złapał kawałek liny, a ta go nagle pociągnęła ku górze.

Wyłowił go olbrzym, chociaż inny niż te które znał. Ten był o wiele mniej podobny do ludzi. Ogromny nieznajomy odłożył wędkę, przypatrując się wypluwającemu wodę (i nie tylko) Darkarowi. Po chwili uznał, że Darkar jest zbyt chudy na spożycie, więc chciał go wrzucić znowu do wody, jednak Darkar dalej o dziwo mając ze sobą swój miecz, zręcznie wbił go prosto w domniemane miejsce serca wielkoluda. Po tym usiadł, poprawił włosy i rozejrzał się wokół siebie. Znajdował się na półwyspie, wyglądającym jakby wyciągnięto go z głębin dna oceanu. Glony, koralowe podłoże, więcej glonów i porostów. Wijące się wokół niecodziennej flory ryby, które o dziwo jeszcze zostawały przy życiu. Na usta nasunęło mu się tylko jedno pytanie.

-Gdzie ja &%$# jestem?

Ostatnio edytowany przez Domi7777 (2017-07-01 21:51:04)


Śledź cały czas gazetkę w tym temacie! http://www.opowiadaniarp.pun.pl/viewforum.php?id=23

Spoiler:

Nowa jesteś? na tej bezludnej wyspie jest nas tylu, że traci się rachubę....

Offline

 

#2 2017-06-15 17:25:51

 Larwa

Weteran

Call me!
Skąd: Ze Spore Forum (wojtek16)
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 1833

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Otworzył oczy powoli i od razu zamknął. Długo zwlekał zanim zdecydował się nieśmiało podnieść najpierw jedną powiekę, potem drugą. Promienie słoneczne paliły go w przekrwione oczy, obrócił się więc na brzuch i ukrył twarz w szorstkich dłoniach. Głowa bolała go niezmiernie i nie ważne jak bardzo się starał nie mógł wstrzymać tego bólu. Dzień jak co dzień. Ale jakoś spokojniej. Nikt go nie budził, nie słyszał oddechu kompanów, nie czuł zapachu wielodniowego potu... Nie czuł ich. Był sam?
Nieśmiało uniósł głowę. Zorientował się że leży na piasku. Dookoła pięły się niewysoko w górę dziwne kształty przypominające rośliny. Gdy wstał, prawie zwalił go z nóg uderzający ból głowy. Zacisnął zęby i wytrzymał. Rozejrzał się dookoła. Postawił na baczność długie uszy. Mrużąc oczy spojrzał na bezmiar wód przed nim. Zrobiło mu się nie dobrze. Spojrzał w tył. Znajdował się na pełnym koralowych struktur półwyspie. Gdzieś w oddali widniał ląd.
Sen?

Offline

 

#3 2017-06-15 17:28:20

Ashram

Użytkownik

Zarejestrowany: 2017-01-19
Posty: 367

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Widok który ujrzał ujrzał Darkar nie dał mu odpowiedzi, co najwyżej dał kolejne pytania. Tafla morza została rozerwana przez wynurzający się z pod niej ogromny rydwan zbudowany z nie widzianych przez niego wczesniej muszli morskich stworzeń. Był ciągnięty przez coś co mógł określić jako pławikoniki, choć biorąc pod uwagę ich rozmiar poprawniejsza byłaby nazwa " pławikonie". Natomiast tym dziwnym rydwanem sterował zaskakująco dobrze zbudowany starszy mężczyzna o bujnych siwych włosach i brodzie. Podpłynął swoim dziwnym pojazdem do brzegu, a na jego skinięcie dłoni z wody wyłoniły się jeszcze dwa kształty, humanoidalne trzymające trzecią osobę. Były to dziwnie wychudzone prawie, że ludzkie sylwetki o ciemnej, śliskiej skórze, błoniastych skrzydłach, nieprzyjemnie wyglądających kolczastych ogonach i pozbawionych twarzy głowach z rogami. Zaskakująco delikatnie usadowiły trzymanego przez siebie człowieka na piasku plaży  który najmniej pasował swoim wyglądem do tego całego zestawu. Siwy mężczyzna spojrzał jeszcze raz na przyniesionego przez Nocne Zmory człowieka i chyba kiwnął w jego stronę głową po czym silnym ściągnięciem jelców zawrócił swoim rydwanem spowrotem w nieprzenikalną Otchłań Morza, a tuż za nim zapikowały w wodę latające stwory.
Mężczyzna zostawiony na plaży niczym ryba pozbawiona domu, wydaje się oddychać i chyba stara się podnieść ale po jego ruchach ciała można by wywnioskować, że ma problemy.


"Gram magiem"
Ashram forever

Offline

 

#4 2017-06-15 17:32:26

 Gracjando

Weteran

Call me!
Skąd: wziąć nowy komputer?
Zarejestrowany: 2012-11-11
Posty: 1303

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Na półwyspie nagle znikąd pojawił się człowiek, otworzył on oczy, jakby ułamek sekundy temu po prostu zamknął je podczas mrugania. W dłoni trzymał zwykłą szklankę wody i dosłownie strzelił lekko skonfundowanym wyrazem twarzy. Zupełnie nie rozumiał co się właśnie wydarzyło. Rozejrzał się i próbował zrozumieć co się stało.
- Czyżby znowu ktoś mnie zaatakował? - powiedział i burknął w zamyślony sposób.

Ostatnio edytowany przez Gracjando (2017-06-15 17:33:04)


Va’esse deireádh aep eigean…
-----------------------------------
Bleoede dh'oine!
-----------------------------------
Miecz przez­nacze­nia ma dwa os­trza. Jed­nym jes­teś ty.

Offline

 

#5 2017-06-15 17:35:51

Domi7777

Weteran

Zarejestrowany: 2013-11-06
Posty: 10012

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Darkar stał jak wryty. Przez chwilę nie dowierzał własnym oczom, ale po chwili namysłu uznał, że przy tych niecodziennych okolicznościach komuś jednak trzeba ufać. Wytarł miecz z krwi o martwego olbrzyma, po czym chciał go schować do skórzanej pochwy. Ta jednak zginęła gdzieś razem z paskiem i spodniami, które teraz prawdopodobnie badają morskie tajemnice. Mając więc na sobie od pasa w dół tylko bawełniane bokserki, ukrył miecz za plecami i nieśmiało poszedł do porzuconego człowieka.

-Przepraszam... rozumie mnie pan? Ja tylko tak przyszedłem dzień dobry powiedzieć. Ładna pogoda, zgadza się pan? Cholera, już bardziej sensowne zdania buduję rozmawiając z niewiastami, co jest ze mną źle! Czy ja zawsze muszę wszystko spierdolić?! Czemu ja teraz krzyczę swój monolog wewnętrzny?!

Ekscentryczne okrzyki Darkara nieco wystraszyły pobliskie ryby, które uznały czmychać stąd ile wlezie. A pobliskie osoby mogły doskonale określić lokalizację młodzieńca o wielkich manierach.

Ostatnio edytowany przez Domi7777 (2017-06-15 17:36:52)


Śledź cały czas gazetkę w tym temacie! http://www.opowiadaniarp.pun.pl/viewforum.php?id=23

Spoiler:

Nowa jesteś? na tej bezludnej wyspie jest nas tylu, że traci się rachubę....

Offline

 

#6 2017-06-15 17:36:09

 Larwa

Weteran

Call me!
Skąd: Ze Spore Forum (wojtek16)
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 1833

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Usłyszał te słowa.
Szybko schował się za dużym, wilgotnym kamieniem porośniętym koralem. Obserwował okolicę z obu jego stron. Zobaczył kilkadziesiąt metrów dalej człowieka ze szklanką. Schował się. Puknął się w głowę kilka razy próbując pozbyć się przenikliwego bólu głowy i przypomnieć co się stało, lub też wybudzić się ze snu. Ale czy to był sen?

Offline

 

#7 2017-06-15 17:37:08

Marsen

Weteran

Zarejestrowany: 2012-11-06
Posty: 1225

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Soddie siedział w barze na pustynnej planecie "pijając" swojego drinka. Nie było za dużego ruchu tutaj, tubylców było mało i za bogaci też nie byli. Cały bar był pokryty w kurzu z obrazkami, które niemalże już spadły. Za ladą stał barman, człowiek, który w tamtym czasie czyścił kieliszki. Inni goście wspólnie żartowali, śmiali się i grali w karty. Nagle w drzwiach stanęło 7 zamaskowanych osobników. Cały bar zamarł, gdyż mieszkańcy dobrze wiedzieli kim byli rabusie... z wyjątkiem Soddiego. On kontynuował luzackie picie. Miał szczęście, że bandyci byli przyzwyczajeni do małego zaskoczenia. Weszli podeszli do barmana, wzięli go za fraki i powiesili na żyrandolu przy tym się podśmiewając i pakując banknoty do worków. Następnie strzelając pod stopy lokalnego niezdary, zmusili go do tańca. W końcu opuścili bar. Wciąż było cicho. Za każdym razem tubylcy czuli się terroryzowani przez grupę bandytów, jednak nie było do kogo się zwrócić o pomoc. W tym momencie, Soddie przejął inicjatywę. Dopił szybko swojego drinka, wstał, tipnął kapeluszem do barmana i wyszedł tuż za bandytami.

- Ejże, chłopaki! - Zawołał opanowanym głosem do grupki. Bandyci się odwrócili do niego i w tym momencie nasz bohater mógł się im dokładniej przyjrzeć. Czwórka Latynosów, dwójka roślino-ludzi i cyborg.

- Eh? Czego chcesz, gnojku? - Odezwał się jeden z ludzi.

- No bo wiecie... Moja matka i mój ojciec zawsze mi mówili, że nieładnie się znęcać nad słabszymi... I kraść również. - Rzucił im ponure spojrzenie spod kapelusza, a jedną dłonią sięgał już po swój rewolwer. Cała banda parsknęła śmiechem, a Soddie stanął wyprostowany w lekkim rozkroku.

- To dosyć niemiło z waszej strony, przyjaciele...

Napięcie w powietrzu rosło, a obie strony to już wyczuły. Dłonie każdego uczestniczącego w tym zajściu zdążyły już zawędrować na kolbę rewolwera. W oknach tubylcy się bacznie przyglądali. W końcu niewytrzymali. Jeden z roślino ludzi chwycił za rewolwer, a tuż za nim jego koledzy. Jednak żaden z nich nie mógł się równać z Soddie'm. Rewolwerzysta w mgnieniu oka dobył rewolweru i wystrzelił cały magazynek w sześciu z nich... I zdał sobie sprawę, że spieprzył sprawę.

"&%$#." Zdążył pomyśleć tylko szybko.

Offline

 

#8 2017-06-15 17:45:06

Ashram

Użytkownik

Zarejestrowany: 2017-01-19
Posty: 367

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Domi7777 napisał:

Darkar stał jak wryty. Przez chwilę nie dowierzał własnym oczom, ale po chwili namysłu uznał, że przy tych niecodziennych okolicznościach komuś jednak trzeba ufać. Wytarł miecz z krwi o martwego olbrzyma, po czym chciał go schować do skórzanej pochwy. Ta jednak zginęła gdzieś razem z paskiem i spodniami, które teraz prawdopodobnie badają morskie tajemnice. Mając więc na sobie od pasa w dół tylko bawełniane bokserki, ukrył miecz za plecami i nieśmiało poszedł do porzuconego człowieka.

-Przepraszam... rozumie mnie pan? Ja tylko tak przyszedłem dzień dobry powiedzieć. Ładna pogoda, zgadza się pan? Cholera, już bardziej sensowne zdania buduję rozmawiając z niewiastami, co jest ze mną źle! Czy ja zawsze muszę wszystko spierdolić?! Czemu ja teraz krzyczę swój monolog wewnętrzny?!

Ekscentryczne okrzyki Darkara nieco wystraszyły pobliskie ryby, które uznały czmychać stąd ile wlezie. A pobliskie osoby mogły doskonale określić lokalizację młodzieńca o wielkich manierach.

Postaci udało się ułożyć w pozycji siedzącej. Po bliższym spojrzeniu można ujrzeć, że ów mężczyzna o przeciętnej budowie i wzroście jest ubrany w ciemne spodnie, czarną marynarkę pod którą można dostrzec czerwoną koszulę i całkiem dobrze wyglądające ciemno brązowe buty męskie na obcasie. Z racji faktu, że był pod wodą jest oczywiście cały mokry, a wisieńką na torcie są przechodzące w czerń brązowe włosy które chyba były kiedyś ułożone w dobrą fryzurę ale teraz są uraczone obecnością wplątanych w nie wodorostów.

Moja głowa.... miałem.. wypadek?
Potem usłyszał nawoływania młodzieńca i pożałował, że nie stracił słuchu. Kac przy tym bólu głowy to pestka. Odwrócił się w stronę krzyczącej osoby i niepewnie podniósł rękę
-Co?... Pogoda...? Gdzie ja jestem? -

Ostatnio edytowany przez Ashram (2017-06-15 17:46:21)


"Gram magiem"
Ashram forever

Offline

 

#9 2017-06-15 17:46:42

 Gracjando

Weteran

Call me!
Skąd: wziąć nowy komputer?
Zarejestrowany: 2012-11-11
Posty: 1303

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Człowiek z na wpół wypitą szklanką wody zauważył kilku ludzi. Wzdechnął i z lekko przymrużonymi oczami postanowił podejść do księcia w bieliźnie czy kim on mógł być. Zbliżający się człowiek miał białe, średniej długości włosy. Były dosyć nietypowe, bo nie opadały, a nastawione były w górę, wyglądały jakby niezależny wiatr nieustannie je smugał. Sam człowiek nosił na sobie ciemne niebieskie ubranie, długie spodnie z ozdobnymi, okrągłymi ćwiekami po bokach, na górze miał koszulkę z długim rękawem z trójkątnymi wycięciami wskazującymi na środek klatki piersiowej, wokół kołnierza również miał kilka ozdobnych ćwieków. Podchodził na swoich również, ciemno-niebieskich butach, aczkolwiek w nietypowy sposób, bo na samych palcach.

Ostatnio edytowany przez Gracjando (2017-06-15 17:49:50)


Va’esse deireádh aep eigean…
-----------------------------------
Bleoede dh'oine!
-----------------------------------
Miecz przez­nacze­nia ma dwa os­trza. Jed­nym jes­teś ty.

Offline

 

#10 2017-06-15 17:49:41

Domi7777

Weteran

Zarejestrowany: 2013-11-06
Posty: 10012

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Darkar stał, wziął parę wdechów, następnie parę wydechów, uspokoił się, popatrzył w niebo, po czym musiał uspokajać się jeszcze raz. W oddali dalej widział te podniebne ustrojstwa, ciskające w siebie podejrzaną magią. Chłopak uznał, że przy obecnej ilości problemów tym będzie martwić się później i spojrzał znowu na nowego gościa. Jego ubiór nieco go dziwił, nie przypominał sobie tego typu materiałów. Po krótkiej chwili zacięcia się, zebrał myśli i przemówił:

-O, przepraszam, trochę poniosło mnie z emocji. Dobra wiadomość, mówimy w tym samym języku, więc pewnie też pochodzisz z okolic Lightwood. A co do tego gdzie jesteśmy...Powiedziałbym, że nie jestem do końca pewien, ale po szczerości ni cholery nie wiem co my tutaj robimy i czym jest to miejsce. Ale biorąc pod uwagę, że ktoś pomylił mnie z rybą i po uratowaniu mi życia planował mnie utopić, śmiem twierdzić, że lepiej nie zostawać tu zbyt długo i znaleźć jakąś karczmę. Barmani zawsze wiedzą, gdzie są, w przeciwieństwie do nas.


Śledź cały czas gazetkę w tym temacie! http://www.opowiadaniarp.pun.pl/viewforum.php?id=23

Spoiler:

Nowa jesteś? na tej bezludnej wyspie jest nas tylu, że traci się rachubę....

Offline

 

#11 2017-06-15 17:52:22

 Larwa

Weteran

Call me!
Skąd: Ze Spore Forum (wojtek16)
Zarejestrowany: 2012-11-04
Posty: 1833

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Śledząc wzrokiem białowłosego wsłuchiwał się w myśli. Nie słyszał nikogo. Gdzie wszyscy są? Dlaczego jest sam? Zobaczył też grupę ludzi w których stronę szedł białowłosy. Skradając się wśród skał i korali szedł za nim.

Offline

 

#12 2017-06-15 17:56:30

Ashram

Użytkownik

Zarejestrowany: 2017-01-19
Posty: 367

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Domi7777 napisał:

Darkar stał, wziął parę wdechów, następnie parę wydechów, uspokoił się, popatrzył w niebo, po czym musiał uspokajać się jeszcze raz. W oddali dalej widział te podniebne ustrojstwa, ciskające w siebie podejrzaną magią. Chłopak uznał, że przy obecnej ilości problemów tym będzie martwić się później i spojrzał znowu na nowego gościa. Jego ubiór nieco go dziwił, nie przypominał sobie tego typu materiałów. Po krótkiej chwili zacięcia się, zebrał myśli i przemówił:

-O, przepraszam, trochę poniosło mnie z emocji. Dobra wiadomość, mówimy w tym samym języku, więc pewnie też pochodzisz z okolic Lightwood. A co do tego gdzie jesteśmy...Powiedziałbym, że nie jestem do końca pewien, ale po szczerości ni cholery nie wiem co my tutaj robimy i czym jest to miejsce. Ale biorąc pod uwagę, że ktoś pomylił mnie z rybą i po uratowaniu mi życia planował mnie utopić, śmiem twierdzić, że lepiej nie zostawać tu zbyt długo i znaleźć jakąś karczmę. Barmani zawsze wiedzą, gdzie są, w przeciwieństwie do nas.

Nieznajomy po chwili przyswajania informacji zrobił minę kompletnego braku zrozumienia treści i zaczął się powoli podnosić.
-Lightwood? W jakim to stanie? Czy może Pan z kontynentu jest? - głowa nadal upominała się o conajmniej dekapitację, byleby skończyć z bólem. Powoli oczy mógł już otwierać coraz szerzej i normalniej i powolnymi krokami szedł w stronę Księcia bielizny. Z każdym metrem powoli odzyskiwał równowagę i był już w stanie jako tako normalnie iść.
-Karczmę? Nie lepiej znaleźć siedzibę straży morskiej?


"Gram magiem"
Ashram forever

Offline

 

#13 2017-06-15 17:56:39

 Gracjando

Weteran

Call me!
Skąd: wziąć nowy komputer?
Zarejestrowany: 2012-11-11
Posty: 1303

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Białowłosy po chwili dotarł do grupy ludzi, jak szedł na palcach tak teraz stanął na nich, jakoś w odległości trzech metrów, i zapytał.
- Co wy tutaj robicie? - powiedział krótko. Teraz można było zauważyć, że był ponad-przeciętnie wysoki.


Va’esse deireádh aep eigean…
-----------------------------------
Bleoede dh'oine!
-----------------------------------
Miecz przez­nacze­nia ma dwa os­trza. Jed­nym jes­teś ty.

Offline

 

#14 2017-06-15 17:56:46

 Ninja

Weteran

Call me!
Zarejestrowany: 2013-03-03
Posty: 1248

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Zrobotyzowana istota poruszała się szybko i sprawnie po piasku, choć jego struktura była inna- z radioaktywnych odpadów we w miarę normalny piach. Zapachy też się zmieniły. Pot. Mięso. Skóra. Broń palna, proch. Wszystko to uderzało w jego receptory. Do tego to słońce, które nigdy nie było aż tak słabe, w końcu, tutejsza dziura ozonowa najpewniej nie istniała...
Był dziwnym tworem. Autonomiczny robot o budowie identycznej do Obcego rodem z filmu, choć widocznie zmechanizowany, pokryty czarnymi płytkami, odbijając światło niczym wypolerowana blacha. Choć czarna, jak można się domyślić.
Dziwny budynek był już w zasięgu jego wzroku, kiedy usłyszał wymianę zdań. Przyspieszył. Pędził na czworaka, z głową i ogonem nisko przy ziemi. Padły strzały. Apetyt wzrósł. Przemoc. Krew.
Wychylił się i spojrzał zza karczmy. Widział kilkoro postrzelonych. Niebywałe, jakieś małpy. Czyżby przedmutacyjni ludzie? Dziwnie ubrani. Jeden z nich...
Mężczyzna. Skórzana kurtka? Nakrycie głowy... mechaniczna ręka. Przynajmniej to było znane. Trzymająca pukawkę, jaką najpewniej dano by dziecku, by szybko mieć je z głowy. Beznadziejne w starciu z maszyną.
Obcy poruszał się jakby bokiem, obserwując ostatniego cowboya, który postąpił do przodu i zniknął za karczmą. Nie czekał. Szedł przed siebie, włączając dodatkowy osprzęt. Wiedział dokładnie gdzie jest ofiara, choć wcale jej nie widział.
Wyszedł powoli zza karczmy. Plecy, obnażone, cel nieświadomy.
Rozkaz: eliminacja.
W toku.
Ogon ugiął się niczym sierp, niczym ogon skorpiona i przebił klatkę piersiową człowieka na wylot. Uniósł swoją ofiarę w górę i odrzucił na bok, mierząc się wzrokiem z zabójcą pozostałej szóstki. Zamruczał metalicznie i na tyle na ile mógł, uśmiechnął się, szczerząc zęby.
Cel wyeliminowany.
Procedura: komunikacja.
Głos: aktywny.

- imponująca szybkość. Precyzja. Partnerstwo- wymawiał słowa metalicznym szeptem, nienaturalnym. A jednak brzmiał dość... neutralnie, jak na robota. Zszedł na cztery łapy, patrząc na Soddi'ego zaciekawiony. Falował ogonem.
- imię: Alien X. Pochodzenie: nieznane. Cel: selektywna eliminacja- syknął na koniec metalicznie, szczerząc zęby.

Ostatnio edytowany przez Ninja (2017-06-15 18:01:46)

Offline

 

#15 2017-06-15 18:01:07

Nekosia

Królowa psychopatów

Skąd: Uć
Zarejestrowany: 2013-09-30
Posty: 2912

Re: Legendarni: Koniec Czasu

Beatrice pędziła przez las na koniu, na oślep uciekając przed pogonią. Obok niej jechał przyjaciel, rycerz o imieniu Aleksy, a także jeden z jego towarzyszy. Pozostali trzej z eskorty zostali wstrzymać pościg. Triss trzymała jedną dłonią lejce poganiając konia, a w drugiej ramieniem do ciała przyciskała Księgę. Nie mogła jej stracić. Wysunęła się na przód zostawiając nieco towarzyszy z tyłu na długość konia po czym nagle zauważyła że nie gna już lasem, a czymś co wyglądało na plażę. Nigdzie nie widziała towarzyszy, a w tym miejscu nie ma prawa być plaży. Zaczęła wołać Aleksego zaniepokojona.

** To co widzi reszta**

Kawałek dalej nagle pojawiła się postać pędząca na koniu. Gdy tylko zauważyła zmianę scenerii zatrzymała konia który stanął dęba i mało co jej nie zrzucił. Rozejrzała się i zaczęła kogoś wołać. Stojący nieco dalej od 'plaży mogli ją usłyszeć jak krzyczy. Był to młody, damski głos.
- Aleksy! Aleksy gdzie jesteś?!


Spoiler:

Gdy czasem ci się nudzi
Powkurzaj kilku ludzi
Poćwiartuj na kawałeczki
Jak dziecko zabaweczki
A gdy już krwią nabrudzisz
Nie będzie ci się nudzić
Posprzątać musisz burdel
Nakryli cię...
O kurde....

Spoiler:


"[...]Miecz w brzuchu to kłopotliwa rzecz - nie boli tak na prawdę, w każdym razie nie bardzo, ale jest lodowaty jak cholera; promieniujące z niego zimno zalewa całe ciało i odbiera siłę nogom, zupełnie jak wtedy, kiedy mózg ci zamarza od gryzienia kostki lodu, tylko że czujesz to wszędzie. No i czujesz, jak ostrze prześlizguje się w tobie, tnąc wnętrzności. Szczerze mówiąc, cała ta sytuacja jest do bani, skoro już chcecie znać moje zdanie.[...] "

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
kosmetyczka ursynów urlop w górach świętokrzyskich