Domi7777 - 2017-06-15 17:04:05

Otchłań Chaosu 15-420, abc.45;Nie znam się na datach



Drogi wszechświecie.




Ciężko powiedzieć jak się wszystko zaczęło. Kiedy, w jaki sposób, gdzie, a co najważniejsze: Dlaczego. Jedyne co wiadomo, to że już istniejemy i mało kto pamięta początek wszystkiego, albo co było po nim. Na pewno słyszałeś plotki o wielu światach. Gwiezdne podróże. Bitwy kosmiczne. Przygody w poszukiwaniu morskich skarbów. Krucjaty na Jerozolimę. Nauka w szkole dla czarodziejów.

Wiele światów posiada niezwykłą liczbę podobieństw. Na przykład gdyby spytać jakiegoś bohatera kim jest, co drugi powie Ci że nie do końca pamięta, ale jakiś starszy pan powiedział mu o tym, że jest wybrańcem i musi ratować świat. Inną ciekawostką jest to, jak wielki procent w nieskończonosci uniwersów jest zainfekowana przez ludzi. Rodzą się jednak pytania, jakim cudem istnieje tyle wymiarów. Gdzie one są? Jaki jest ich cel? Czy istnieją naprawdę?

Ale czy ma to znaczenie? Postać zapisana na kartach historii kiedyś naprawdę żyła i piła alkohol ze swoim przyjacielem. Tak samo gdy napiszesz wiersz, podmiot liryczny ożywa w Twojej głowie i niesie za sobą mądrość i przygody. Gdzie jest więc granica między realnym światem, a fikcją?

Nie martw się, ja też nie wiem. Dlatego postanowiłem dziś po prostu ją usunąć. Trochę nudzi mi się, od kiedy wszystko żyje własnym życiem. Także, życzę miłej zabawy. Zobaczmy jak wszystko poradzi sobie beze mnie.



Pozdrawiam.



Autor Wszechrzeczy.





Zasady:

-Przy wprowadzaniu swojej postaci, powinieneś opisać jej podstawowe cechy i podać uniwersum dla Domiego, aby w razie czego był zachowany porządek.
-Zabronione jest posiadanie jakiejkolwiek mocy wpływającej na czasoprzestrzeń. Nie jesteśmy Bogami ani podróżnikami w czasie, tak w skrócie.
-Nie szpanujemy rzecz jasna. Zachowajcie swoje tajne bronie w rozporku czekając na Derpa.
-Opowiadanie posiada przemyślane tło fabularne, jednak jest ono tylko mało istotnym tłem, które można ewentualnie poznać. Wątek główny skupia się na tym, by przetrwać w tym dziwnym wymiarze, gdzie razem ze światami pojawiło się wiele niebezpieczeństw i czarnych charakterów.
-Fabułę tworzą uczestnicy.
-Opowiadanie prowadzimy na luźno, Domi jest ogólnym autorem opowiadania, jednak opowiadanie nie posiada żadnego GameMastera, który może w pełni decydować o losach bohaterów.
-Kiedy prowadzisz wątek fabularny, mający wymusić utorowanie opowiadania na Twój tor, lub wywołanie trwałego impaktu na postaciach graczy w opowiadaniu, musisz najpierw uzyskać zgodę na taki wątek od uczestników, czy chcą brać w nim udział (nie musisz mówić, co ich czeka, jedynie że im bohaterom może się coś stać i podczas wątku występuje ograniczona kontrola postaci).
-Gracze mają prawo reagować i traktować NPC według własnego uznania, ze względu na wspólnie pisaną historię opowiadania (Np. możesz uznać, że jakiegoś NPC należy zabić, bo popełnił przestępstwo patrz ->Barman)



Jak działa świat:
-Jest to jeden wielki super-świat, połączenie wszystkich istniejących uniwersów z różnych linii czasu, zmieszane w jedno.
-Takie chaotyczne połączenie powoduje, że powstaje wiele anomalii. Latający wieżowiec, który żyje jest tu możliwy. Tak samo jak odnalezienie statku na środku pustyni. Który pływa.
- Świat nie ma dokładnych zarysów, robienie mapy nie ma większego sensu.
- Oczywiście razem ze światami pojawiły się postacie. Kto będzie większym &%$#, Sauron, czy Adolf? Kto zawojuje świat? Kto usiądzie na żelaznym tronie?
-Skoro świat jest pełen anomalii, mogą one też oddziaływać na wasze postacie. Np. wasza magia może w pewnych miejsach nagle działać na innych zasadach, lub pewne miejsca mogą wywoływać u Was bardzo dziwne zachowania.
-Ze względu na konflikty mocy, pomieszane uniwersa, oraz anomalie, żadna istota (Oprócz twórcy multiversum) nie jest wszechpotężna ani nieśmiertelna.
-Możliwe jest spotkanie tej samej postaci w kilku wersjach, gdyż mogą istnieć bardzo podobne do siebie universa.


START:


Darkar pełen gniewu i potocznie zwanego &%$# wszedł z impetem do pokoju, równie szybko trzaskając drzwiami. Przysiąc można było dźwięk wyłamanego zawiasu, lecz nie było to teraz w głowie jasnowłosego młodzieńca. Ten przeklinając wszystkie znane mu siły wyższe rzucił się na łóżko. Jak przystało na odpowiedzialnego księcia, zaczął użalać się nad sobą, a jego blade policzki ozdobiły słone łzy.
Ciężko powiedzieć dlaczego dokładnie był tak zrozpaczony i wściekły. Sam nie do końca wiedział. Prawdopodobnie życie go przytłoczyło, a porażki na polu miłości wcale mu nie pomagały. Rzucił więc pod nosem parę soczystych przekleństw, zrzucił winę na Bogów, w których zresztą nie wierzył i zasnął tuląc poduszkę.

Obudziły go jednak dziwne trzęsienia ziemi. A przynajmniej początkowo tak myślał. Z mieszanką irytacji, zainteresowania i rozespania podszedł do drzwi i leniwie je otworzył, by ujrzeć co się dzieje. Darkar nie przypominał sobie, żeby po remoncie salon zmienił się w podejrzany, stalowy korytarz. Nie mniej zjawiskowi żołnierze w białych przebraniach przebiegali nim, niosąc podłużne czarne pakunki, wyglądające jak metalowe kawałki drewna.  Słychać było krzyki, serie dziwnych huków, a potem również dźgający w każdą sferę mózgu alarm. Darkar zszokowany zamknął drzwi, odczekał parę sekund i otworzył je ponownie. Jednak nie miał halucynacji, albo były one na zaawansowanym poziomie. Po krótkiej chwili namysłu uznał, że lepiej do tego dziwne tunelu nie wchodzić. Kto wie, czy to nie jakaś pułapka, a Ci żołnierze (bądź ewentualnie cyrkowcy) wcale nie musieli być po jego stronie. Zamknął więc drzwi ponownie i podszedł do okna.

Widok srogo ścisnął jego rzyć. Jego pokój właśnie latał sobie w przestworzach, wyrwany z drewnianego domku i wszczepiony w dziwną latającą machinę. Wiązki magicznej energii wydobywały się z ogromnych latarni zamontowanym na tym podniebnym ustrojstwie, uderzając inne latające machiny. W pewnym momencie usłyszeć można było wybuch, który przestraszył uszy całej załogi, a chwilę potem czuć można było, że owe lewitujące ustrojstwo uznało, że w trybie natychmiastowym powraca na ląd. Darkar mógłby uznać to za dobry znak, gdyby nie fakt bardzo nagłego przybliżania się do skalnego wąwozu. Krótka dedukcja pozwoliła mu zrozumieć, że "Chyba coś &#@% skrzydło dla tego mechanicznego ptaka" a jego życie prawdopodobnie już długo nie potrwa. Dobył więc miecz, otworzył okno i niewiele myśląc skoczył, krzycząc "@&#$ stąd". Dopiero kiedy właśnie wirował w powietrzu uznał, że nie był to dobry pomysł. Nie mógł się jednak długo zastanawiać, ponieważ rozpadająca się machina chwilę później upuściła na jego głowę kawałek metalu, który dezaktywował jego funkcje myślowe.

Darkar ocknął się tonąc w wodzie. Nie przypominał sobie by wśród skał było gdzieś jakieś jezioro, lecz wokół siebie spośród ciemności dostrzegał metalowe fragmenty tej dziwnej abominacji. Darkar prawdopodobnie chciał wypłynąć na powierzchnię, ale siła z jaką uderzył w wodę dalej ciągnęła jego ciało na dno. Czasu wiele też nie miał, ponieważ nikt go nie ostrzegł o nabraniu do płuc powietrza. Po cichu liczył, że te po prostu zmiażdżą się o całkowicie solidny kawałek gruntu. Teraz pozostało mu się jedynie topić, gdyby nie to że odruchowo złapał kawałek liny, a ta go nagle pociągnęła ku górze.

Wyłowił go olbrzym, chociaż inny niż te które znał. Ten był o wiele mniej podobny do ludzi. Ogromny nieznajomy odłożył wędkę, przypatrując się wypluwającemu wodę (i nie tylko) Darkarowi. Po chwili uznał, że Darkar jest zbyt chudy na spożycie, więc chciał go wrzucić znowu do wody, jednak Darkar dalej o dziwo mając ze sobą swój miecz, zręcznie wbił go prosto w domniemane miejsce serca wielkoluda. Po tym usiadł, poprawił włosy i rozejrzał się wokół siebie. Znajdował się na półwyspie, wyglądającym jakby wyciągnięto go z głębin dna oceanu. Glony, koralowe podłoże, więcej glonów i porostów. Wijące się wokół niecodziennej flory ryby, które o dziwo jeszcze zostawały przy życiu. Na usta nasunęło mu się tylko jedno pytanie.

-Gdzie ja &%$# jestem?

www.opowiadaniarp.pun.pl